Samochody prasowe zazwyczaj odbieram w Warszawie. Łapię, taxi, autobus, hulajnogę, rower czy co tam jest pod ręką i ruszam do wskazanej lokalizacji. Czasami parki prasowe znajdują się w siedzibie importera, a czasami w delegowanym salonie sprzedaży. Mimo, że Alpine również odbiera się w stolicy to tym razem dostałem pytanie czy nie byłby to dla mnie utrudnienie żebym zabrał auto z salonu Alpine Katowice (jedyny salon marki w naszej części europy). Nie był to dla mnie żaden problem bo lubię od czasu do czasu wyskoczyć do Kato, a przy okazji mogłem odwiedzić La Squadrę (dzięki za pyszny obiad!) i przybić piątkę z katowickim reprezentantami – Hej! Ekipa Alpine, Andresito i Hauhau.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

W sumie taka wycieczka miała jeszcze więcej plusów. Po pierwsze ostatni raz jechałem zamiejscowym pociągiem jak jeszcze w PKP weseli panowie sprzedawali piwo chodząc między przedziałami, a Pani w WARSie miała soczystego wąsa pod nosem. Po drugie chciałem przejechać się tym naszym wspaniałym i ultra szybkim Pendolino. A po trzecie była okazja, żeby od razu po odbiorze samochodu zrobić kilka zdjęć w malowniczej okolicy i zobaczyć jak Alpine A110 S spisuje się w trasie. Czyli same zalety.

Kupiłem bilet. Wstałem rano i w drogę. Noooo prawie, bo pociąg był oczywiście spóźniony. 15 min. Ale wreszcie przyjechał. Wbiłem się na swoje miejsce i ruszyliśmy. Odpaliłem sobie drugi sezon „Formuła 1: Jazda o życie”, który zdecydowanie polecam. Kozak! Oglądało się fajnie ale… niestety okazuje się, że cały czas żyjemy w technologicznym średniowieczu. Niby w reklamach krzyczą o LTE, 3G, 4G, 5G, ale opanowanie dobrego zasięgu przy jednej z najczęściej uczęszczanych tras kolejowych to nadal science fiction, czyli w sumie jedno wielkie… G. Co kilka minut zasięg znikał żeby po chwili złapać okruchy sieci 3G i zbuforować kawałek serialu. Wifi na pokładzie Pendolino też średnio dawało radę, ale udało mi się obejrzeć 2 odcinki tego genialnego serialu, więc w sumie spoko.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Pociąg niestety wyłapał kolejne 15 minut opóźnienia stojąc przez ten czas w szczerym polu – tak, wtedy akurat była zasięgowa dziura… i mogłem podziwiać przez okno jak rośnie trawa – więc nasze szybkie niczym Usein Bolt Pendolino przyjechało do Katowic w prawie 3h. Miało być w 2:34, wiec słabo… ale jednak nie ma tego złego, bo w międzyczasie Sir Andresito skończył swoje zadania i mógł mnie odebrać z dworca swoim czarnym uberoGolfemeR. Tym samym, którym woziłem go w bagażniku jak focił Lusso pewnego blondyna ale o tym kiedy indziej. Ruszyliśmy do salonu przybić piątki z ekipą Alpine Katowice, sprawdzić co tam słychać w La Squadra, pożreć Tiramisu i odebrać kluczki do A110 S.

Trasa.

Po mile spędzonym wczesnym popołudniu ruszyłem w trasę do Warszawy. Z Katowic jechałem ostatnio kilka razy różnymi samochodami – m.in. M2, CLA45, 508GT, czymśtamjeszcze – i zawsze miałem dylemat, którą la strade wybrać. Jednak po ubiegłorocznej wycieczce aka Kato Trip (relacja zapisana na moim Insta Stories) już wiem, że jedyna słuszna droga to ta biegnąca bocznymi przejazdami przez Jurę do krakowskiej S7. Jest może trochę dalej ale zdecydowanie przyjemniej i w sumie podobnie czasowo. Oczywiście słaby system nawigacji w Alpine (multimedia to chyba największa wada tego samochodu) poprowadził mnie jakoś inaczej niż zawsze ale to zbłądzenie sprawiło, że trafiłem na bardzo ciekawe widoki.

W trasie eSka spisała się nadspodziewanie dobrze. Znając A110 z poprzedniego testu spodziewałem się, że po przejechaniu 350 km będę wymęczony ale o dziwo spokojnie mógłbym przejechać kolejnych 150 km bez specjalnych wyrzeczeń. To miłe zaskoczenie bo nie da się ukryć, że zawieszenie w A110 S jest twarde i wyłapuje wszystkie nierówności (nawet na autostradzie), a kubełkowe fotele nie mają żadnej sensownej regulacji ustawienia… a to nie sprzyja komfortowej podróży.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Oczywiście A110 S najlepiej czuło się na mniejszych, wąskich i krętych drogach w okolicach Jury. Tam też dawało mi najwięcej frajdy, bo w ciasnych zakrętach auto jest znakomite. Dzięki genialnej trakcji jest przyklejone do asfaltu, a to pozwala na naprawdę pokaźną dawkę zabawy i nie mam tu na myśli latania bokiem, bo na suchej nawierzchni w A110 wcale to nie jest takie proste.

Jednak największym zaskoczeniem z „trasowego” testu Alpine A110 S było spalanie. Autem zrobiłem ok 350 km na dystansie Katowice – jakieś wioski – Warszawa i uzyskałem wynik 8.6 litra na 100 km. Jechałem dość żwawo i nawet przez myśl nie przeszedł mi ecodriving… a to oznacza, że przy powściągliwym stylu jazdy spokojnie zeszlibyście w okolice 7l/100km. Jak na typowo sportowy bolid to bardzo godnie!

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

S.

Jeśli chodzi o samo Alpine to tym razem nie będę się rozpisywał o historii marki, Jean Redelu, osiągnięciach A110 w rajdach i innych zagadnieniach z przeszłości Alpine, bo duża dawka tych informacji czeka na Was we wpisie o A110 Pure (klik). Tutaj skupię się na eSce i tym czym różni się od innych sto dziesiątek z oferty francuskiego producenta, a różnic sprawiających, że Alpine A110 S jest najbardziej charakterną odmianą jest całkiem sporo.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Design.

Pod względem wizualnym Alpine A110 S od innych wersji różni się przede wszystkim detalami. Flagi w narodowych barwach Francji znajdujące się na tylnych słupkach zostały zmienione na carbonowo-pomarańczowe. Zaciski hamulcowe zostały pomalowane na pomarańczowy kolor, a emblematy zmieniono na czarne.

Alpine specjalnie dla wersji S przygotowało również felgi o nazwie GT Race wykończone matowym odcieniem, a także opcjonalny, szary, matowy lakier Tonnerre, który jest dostępny wyłącznie dla wersji S.

We wnętrzu, charakterystyczne niebieskie przeszycia tapicerki, które pojawiają się w innych wersjach A110, zostały zastąpione pomarańczowymi. Dodano również czarną wykładziną dachu Dinamica, która pojawia się również na osłonach przeciwsłonecznych i drzwiach. Takie połączenie wygląda genialnie.

Za utrzymanie kierowcy i pasażera w dobrej pozycji odpowiadają oczywiście fotele Sabelt wykończone tapicerką Dinamica, podobnie jak kierownica, na której znajdują się rownież skórzane elementy i z pomarańczowy znacznik na godzinie 12. Jak łatwo się domyślić, pomarańcz to kolor przewodni modelu S.

Jeśli jesteście fanami włókna węglowego to zamawiając A110 S będziecie mogli dokupić wykończenie pleców foteli właśnie tym materiałem, a także wybrać carbonowy dach, uszlachetniony z błyszczącą powłoką. Przy okazji zmniejszycie masę auta o 1.9kg.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Silnik.

Na pokładzie wszystkich Alpine A110 jest ten sam model silnika. Benzynowa jednostka 1.8 z turbosprężarką znana m.in. z Renault Megane R.S.. W przeciwieństwie do odmiany Pure i Legende, Alpine A110 S otrzymało zastrzyk dodatkowej mocy. Liczba koni została zwiększona z 252 do 292 koni mechanicznych. Taki zabieg pozwolił na zmniejszenie czasu sprintu do setki z 4.5 do 4.4s.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Co ciekawe maksymalna moc jest osiągana przy 6400 obr./min, czyli o 400 obr./min wyższej niż w innych wersjach, a maksymalny moment obrotowy mimo, że wynosi tyle samo – 320 Nm i jest dostępny w zakresie od 2000 do 6400 obr./min., a nie jak w przypadku silników o mocy 252 koni od 2000 do 5000 obr./min.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Jazda.

Już podstawowe Alpine A110 prowadzi się wyśmienicie. Auto genialnie trzyma się drogi i fantastycznie współpracuje z kierowcą. Dlatego ciężko było mi sobie wyobrazić, że w tym względzie można coś jeszcze dopracować. Jednak inżynierowie Alpine stwierdzili, że jest jeszcze coś do zrobienia i… to po prostu zrobili. Poprawili ustawienie zawieszenia, kontrolę stabilności, geometrię, układ jezdny, a nawet dopracowali konstrukcję i mieszankę wykorzystaną do produkcji dedykowanych opon. Dzięki temu wersja S prowadzi się jeszcze lepiej i można to bez problemu wyczuć nawet na zwykłej drodze.

Wpływ na to ma obniżone o 4 mm zawieszenie, które optymalizuje położenia środka ciężkości i poprawia stabilność przy większych prędkościach. Dlatego A110 S w warunkach autostradowych spisuje się świetnie. Inżynierowie zmienili również sprężyny na sztywniejsze o 50% i stabilizatory, które zostały usztywnione o 100%. Zmieniono również odboje amortyzatorów. Mimo tych modyfikacji auto nie jest ultra twarde i bez problemu można nim jeździć na codzień. To w sumie miłe zaskoczenie, bo po wersji S spodziewałem się jeszcze większej surowości i bezkompromisowości bo jest to jednak auto typowo sportowe.

Kupując A110 S otrzymacie również świetne hamulce sygnowane logo Brembo. Mają spore 320 mm tarce i w połączeniu z niską masą auta są naprawdę efektywne. Taki zestaw hamulcowy można mieć również w innych wersjach A110 ale tam wymaga dopłaty.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Money.

Do tej pory mogliście kupić Alpine A110 w trzech wersjach: Pure, czyli najbardziej surowa i podstawowa odmiana – cena startuje od 246 000 zł, Legende, czyli bardziej ucywilizowana i komfortowa wersja – cena startuje od 269 000 zł, a także, S, czyli najbardziej sportowa i agresywna – cena startuje od 293 000 zł.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Niedawno do tego zestawu dołączyły dwie limitowane nowości. Pierwsza to wersja Legende GT, która będzie najbardziej elegancką i wyrafinowaną wersją Alpine. Cena startuje od 306 000 zł, a ilość egzemplarzy została ograniczona do 400 sztuk. Druga to Color Edition. Sezonowa seria, którą możecie zamawiać tylko do końca roku. Auto bazuje na modelu S, a jego cena startuje od 310 000 zł.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Kupić?

Odpowiedź jest oczywista. Jeśli masz  293 000 zł to leć do salonu i kupuj wersję S! Jeśli nie masz 293 000 zł to leć do salonu i kup wersję Legende albo Pure, bo A110 to bezapelacyjnie genialne auto w każdej wersji i konfiguracji. Daje niesamowitą frajdę z jazdy nawet na zwykłych drogach. Jest nietuzinkowe i przykuwa wzrok niemniej niż supersamochody, a kosztuje ułamek ich ceny.

Gdybym miał odpowiedniej wielkości garaż i zasobny portfel to niezależnie od wersji Alpine A110 znalazłoby się w nim na miejscu oznaczonym podpisem funcar! Choć zdecydowanie najbardziej podoba mi się właśnie wersja S.

alpine, alpine a110s, a110s alpine a110s, alpine test

Galeria x Alpine A110 S

Alpine A110 S
genialny wyglądświetny matowy lakierlekkie nadwoziedodatkowa mocniezła skrzynia biegówfotele Sabeltretro stylwyścigowy rodowódmiłe wykończenie
system multimedialnydużo zapożyczonych elementówtwarde plastiki
86%Wynik ogólny
#carspotting_fame83%
#silnik79%
#skrzynia_biegów79%
#prowadzenie91%
#fun91%
#wygląd90%
Ocena czytelników 5 Głosów
91%