BMW i8, czyli po prostu kosmos.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem BMW i8 przebijającą się przez warszawskie korki, pomyślałem, że ktoś się ostro zagalopował. Jak można pomylić Warszawę z Genewą? Przecież prototyp BMW powinien stać na genewskich targach albo pod biurem projektowym w Monachium a nie na czerwonym świetle na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej z Marszałkowską. Takie właśnie jest i8, auto, które bardziej przypomina samochód koncepcyjny, niż seryjny i… między innymi za to je uwielbiam. Uwielbiam je jeszcze za to, że na kilka dni wpadło w moje ręce i mogłem przekonać się jak to jest latać statkiem kosmicznym.
Hi-Tech.
BMW i8 można podzielić na dwie części. Elektryczny przód i spalinowy tył. Tak, w i8 mamy dwa silniki i do obu zwykły śmiertelnik nie ma ma dostępu. Z przodu został umieszczony silnik elektryczny o mocy 131hp i momencie obrotowym 250Nm, który odpowiada za napędzanie przedniej osi. Z tyłu znajduje się 3 (słownie: trzy) cylindrowy silnik spalinowy o pojemności 1.5 litra. Ten sam motor można znaleźć w BMW serii 2 Active Tourer (ble!) i Mini Cooperze bez S. Inżynierowie BMW trochę pogrzebali przy tej jednostce i w i8mce generuje 231hp. Jak łatwo się domyślić napędza oś tylną. W sumie kierowca otrzymuje do dyspozycji 362hp (przy działaniu obu silników).
Silnik elektryczny jest ładowany podczas jazdy (oczywiście, przy uruchomionym silniku spalinowym) lub można go doładować z „gniazdka” za pomocą dedykowanego kabla. Więc dzięki tej hybrydowej kombinacji dostajemy takiego trochę bardziej sportowego Priusa. Gdy mamy w pełni naładowany silnik elektryczny i dysponujemy pełną mocą 362 koni mechanicznych to pierwszą setkę BMW i8 osiągnie po ok. 4.4s. Sprawdziłem, było dokładnie 4.42s. W trybie hybrydowym statek kosmiczny dysponuje napędem na obie osie, bardzo przydatny ficzer w warunkach zimowych. Ale… mimo napędu na cztery koła niezwykle łatwo wprowadzić i8mkę w kontrolowany poślizg. Sam byłem w szoku jak pięknie ten samochód lata bokiem. Jeden z takich przelotów nawet widać na poniższym filmiku (od 1:30).
Jeśli chcemy być eko, to możemy podróżować i8semką bez używania 3 cylindrowego silnika. W trybie eDrive maksymalny zasięg i8mki wynosi teoretycznie 35km ale w praktyce ok 23-25. Prędkość maksymalna została ograniczona do 120 km/h. Jazda na samym silniku elektrycznym to ciekaw przeżycie, trochę jakbyśmy śmigali tramwajem.
i8semka wyposażona jest w sześciobiegową automatyczna skrzynia biegów, która radzi sobie bardzo dobrze. Biegi przeskakują płynnie i szybko, a samochód dobrze dobiera odpowiednie przełożenie. Ciekawe jest to, że po przełączeniu na tryb Sport mimo teoretycznej dostępności 6 biegów, automat operuje tylko w przedziale 1-5, tak, szósty bieg musimy wrzucić sami. Więc jadąc w trasie trzeba pamiętać, że gdzieś tam czeka jeszcze jedno przełożenie, które możemy uwolnić za pomocą łopatki przy kierownicy lub drążka skrzyni biegów.
Standardowo BMW i8 opuszcza fabrykę z diodowymi przednimi reflektorami. Mój egzemplarz został doposażony w światła laserowe (BMW Laserlights). Reflektory przetestowałem na pustej, nieoświetlonej drodze i muszę przyznać, że są niesamowite! (Mam świadków. Pozdro @machalowsky) Świecą bardzo jasno, barwa światła ma naturalny odcień dzięki czemu nie męczą wzroku, a zaawansowana technologia lamp pozwala oświetlić drogę na 600m przed samochodem. Jednak kosztują tyle co mały miejski samochód w podstawowej wersji, bo na laserowe światła musimy przygotować 27513,00 zł. No ale jak to się mówi „Value for money”.
Samochód wyposażony jest w system Active Sound Design, czyli podbijanie dźwięku silnika. Opcji nie da się wyłączyć, ale trzeba przyznać, że BMW zrobiło całkiem dobrą robotę, bo generowany dźwięk jest całkiem przyjemny dla ucha.
Outside.
Z zewnątrz samochód nie wyróżnia się niczym szczególnym. Na parkingu pod supermarketem możemy pomylić go z Passatem, Octavią czy innym Oplem. No dobra, żartuje. BMW i8 z zewnątrz wygląda GE-NIAL-NIE! Kształt karoserii, przetłoczenia, tylne lampy, felgi, wloty powietrza. Wszystko jest zaprojektowane z futurystycznym rozmachem. Niestety auto, którym jeździłem było w najgorszym możliwym kolorze do fotografowania, ale i tak wygląda świetnie. Oczywiście zagorzali fani BMW pewnie będą kręcić nosem ale to już ich problem.
Z przodu auta znajdziemy klasyczne dla BMW nerki i złowrogo spoglądające lampy. Na masce najduje się wylot ciepłego powietrza, które dzięki podciśnieniu jest wysysane z okolic elektrycznego silnika. W zimie nawet widać jak ciepłe powietrze unosi się z wylotu. Z tyłu mamy bardzo muskularne nadkola i „skrzydła”, które łączą dach z tylnymi lampami. BMW i8 jest naprawdę szerokie (1942mm, nowe BMW7 jest węższe o ponad 4cm), więc uwaga przy manewrowaniu. Cały kokpit został zbudowany z włókna węglowego, dzięki temu waga auta to 1485kg, tyle samo waży najlżejsze BMW3 F30.
Drzwi samochodu są zarówno świetne, jak i trochę niepraktyczne. Otwierają się do góry w stylu Lambo. Wygląda to genialnie ale trzeba uważać i dobrze oszacować odległość od samochodu obok żeby nie uderzyć w sąsiadujący pojazd. Żeby wślizgnąć się do i8 musimy pokonać sporych rozmiarów carbonowy próg.
Inside.
Wnętrze samochodu nie jest tak efektowne jak karoseria. Mamy co prawda ekran LCD zamiast klasycznych zegarów ale nie jest on tak ciekawy i użyteczny jak np. Virtual Cockpit Audi. Na środku konsoli został umieszczony dobrej jakości ekran systemu multimedialnego. Tak, jak w większość modeli BMW do obsługi multimediów czy nawigacji używamy pokrętła iDrive. Niektóre elementy zapożyczone z innych modeli bawarskiej marki, ale trzeba przyznać, że zostały dobrze wpasowane w całą koncepcję.
Kierownica jest bardzo wygodna i miła w dotyku, a dzięki aluminiowym wstawkom nie znajdziemy podobnej w żadnym innym modelu BMW. Fotele są zaskakująco wygodne. Z tyłu znajduje się kanapa, ale poza małymi dziećmi nikt nie będzie mógł komfortowo podróżować siedząc w tylnym rzędzie.
Na uwagę zasługują też pasy bezpieczeństwa w kolorze electric blue, które prezentują się świetnie i idealnie pasują do tego samochodu.
Ogólnie środek trochę mnie rozczarował. Brakuje tu futuryzmu jakim została przeładowana karoseria. Nie ma ciekawych przetłoczeń, wlotów, paneli LCD, sterowania przy pomocy mrugania oczami ani działka plazmowego. Jak na statek kosmiczny trochę słabo. Oczywiście rozumiem inżynierów BMW, pewnie chcieli stworzyć użyteczne wnętrze, do którego właściciel innego modelu BMW wsiądzie i poczuje się jak w domu, ale mi czegoś brakuje. Serio, powinni przemyśleć jakiś ukryty ekran, teleportację albo coś, bo wieje nudą.
Drogo ale I like it.
BMW i8 w podstawowej wersji kosztuje 615 500 PLNów. Na wypasioną sztukę np. Protonic Frozen Black Edition z dodatkami, jak: laserowe światła, nagłośnienie Harman Kardon, systemem kamer i innymi bajerami musimy przygotować 708 082 PLN. Trochę dużo. Za 200 000 zł mniej możemy kupić nowego Nissana GT-R, a cena Porsche 911 Carrera startuje od 488 000. Ale szczerze powiem, że gdybym miał kilka samochodów to w moim garażu znalazłoby się miejsce dla tak szalonego samochodu, za tak szaloną cenę jak i8. Serio, warto.
W sumie przez 4 dni za kierownicą i8 przejechałem 498km. W większości przemieszczałem się po warszawskich ulicach i muszę przyznać, że BMW i8 to rasowy „head turner”. Głowy przechodniów i towarzyszów ulic obracały się za moim BMW nieustannie. Jak stałem w korku, wszyscy się na mnie patrzyli. Jak czekałem na zielone światło, dzieci przechodzące przez pasy zaczęły do mnie machać. Jak postanowiłem przejechać przez centrum stolicy to co kilka metrów ktoś robił zdjęcie i w 96% nie byli to carspotterzy. Więc jeśli ściga Was interpol to raczej poszukajcie innego samochodu… no chyba, że chciecie żeby Was znaleźli.
i8 na YouTube.
Filmiki możecie znaleźć na WarsawCars’owym kanale na YouTube. Jeśli jeszcze nie subskrybujecie mojego kanału to klikajcie!