Fiat 500

Pojawił się na ulicach w 1957 roku. Od tego czasu sprzedano go w 6 milionach egzemplarzy. Fiat 500 bo o nim mowa jest ikoną motoryzacji i jednym z TYCH samochodów, które zmieniły krajobraz miejskich ulic. Z okazji 60-tych urodzin postanowiłem sprawdzić jak jeździ Cinquecento w najnowszej odsłonie. Dzięki uprzejmości Fiat Polska mogłem to zrobić zza kierownicy pięćsetki w wersji C. Jak było? Hmm… ciekawie!

Esterno

Modę na wskrzeszanie kultowych modeli w nowoczesnej odsłonie rozpoczął w 1997 roku Volkswagen wypuszczając na rynek New Beetle. Nie był to projekt ani piękny, ani fajny chociaż można było zamówić nawet wersję z kultowym silnikiem 3.2 VR6. Samochód sprzedawał się słabo i mimo 12-letniej produkcji trudno wypatrzyć New Beetle na ulicach. Następnie do gry weszło Mini, które pod wodzą BMW w 2000 roku zaprezentowało nową wersję brytyjskiego klasyka (ciekawe dlaczego bawarczycy czekali tak długo bo właścicielem Mini są od 1994…). W przeciwieństwie do New Beetle, nowe Mini wyglądało zacnie i miało dużo smaczków nawiązujących do ulubionego pojazdu Mr. Bean’a. Kolejną marką, która zdecydowała się na odkurzenie swojego kultowego modelu był właśnie Fiat. Premiera nowej pięćsetki miała miejsce podczas wrześniowych targów w Paryżu w 2007 roku. Aż trudno uwierzyć, że Fiat 500 w nowej odsłonie pojawił się na rynku już 10 lat temu!

Auto z zewnątrz wygląda cukierkowo, co dodatkowo podkreśla perłowy biały lakier i ciemnoczerwony dach testowanego egzemplarza. W przeciwieństwie do Mini (szczególnie najnowszej generacji), które można traktować jako pojazd unisex, Fiat 500 to auto typowo damskie. W 2014 roku Cinquecento doczekało się faceliftingu, który wprowadził delikatne zmiany. Modyfikacje może nie są widoczne dla niewprawionego oka (np. nowe reflektory, w tym przypadku dobrej jakości xenony + dzienne ledy i uproszczone tylne lampy) ale podkreślają najlepsze cechy auta. Klasy dodają również 20-ramienne felgi aluminiowe o rozsądnej wielkości 16 cali, które są dostępne tylko dla wersji Lounge modelu 500C.

Fiat 500C jak się łatwo domyślić po literce umieszczonej za numerem modelu to wersja cabrio. Jest to trochę oszukany kabriolet ponieważ po naciśnięciu guzika służącego do otwierania dachu konstrukcja nadwozia pozostaje bez zmian a odsuwa się tylko materiałowa część poszycia. Dach nie chowa się do bagażnika tylko razem z szybą składa (a może raczej zwija?) tuż za tylną kanapą. Takie rozwiązanie pasuje idealnie do charakteru tego małego samochodu, więc zupełnie nie brakuje w nim rozwiązań znanych z klasycznych kabrioletów. Nawet nie wiem czy znikający pod pokrywą dach i bezramkowe drzwi pasowałyby do stylu pięćsetki. Chyba nie. Moim zdaniem jest idealnie, mimo, że nie ma tak dużej swobody nad głową jak w przypadku pełnoprawnych cabrio.

Auto posiada małe gabaryty (chyba najmniejszy samochód jakim jeździłem w ostatnim czasie) co sprawia, że pięćsetka jest idealnym kompanem do przebijania się przez zakorkowane miasto a parkowanie nim to sama przyjemność.

Dentro

Wnętrze Fiata 500C jest bardzo przyjemne. Mimo twardych plastików, zastosowane materiały są dobrej jakości. Nic nie skrzypi ani nie wpada w irytujące drgania  na nierównościach. Testowy egzemplarz został wyposażony w jasne wnętrze i opcjonalną dla wersji Lounge brązową skórzaną tapicerkę (4400zł). Całość komponuje się bardzo szykownie i pasuje do koncepcji.

W środkowej części kokpitu znajduje się niezłej jakości 7″ dotykowy ekran systemu Uconnect HD Nav LIVE z nawigacją by TomTom. Przed kierowcą zamiast klasycznych zegarów został osadzony również 7″ wyświetlacz TFT (standard w lepszych wersjach wyposażenia), na którym znajdziemy wszystkie potrzebne dane. Układ wyświetlanych informacji i wygląd zegarów uzależniony jest od trybu jazdy jaki wybierze kierowca. Mamy do wyboru dwa tryby: normalny i sport. W trybie zwykłym poza informacjami na temat prędkości, obrotów, temperatury wody, ilości paliwa, przebiegu, wskazań nawigacji i miliona innych danych z komputera pokładowego znajduje się wskaźnik eko jazdy. Po przełączeniu w tryb sportowy, który zmienia charakter samochodu, zamiast ekoinformacji na wyświetlaczu pojawia się wskaźnik turbodoładowania. Polecam jazdę w trybie Sport, bo w normalnym pięćsetka jest dość ospała. Ekran jest czytelny, grafika stonowana ale ładna. Wszystkie wyświetlane informacje są użyteczne, więc nie ma się tutaj do czego przyczepić. No, może poza wesołym komunikatem Ileś drzwi otwartych, który pojawia się w sytuacji, kiedy drzwi kierowcy i pasażera są otwarte w tym samym czasie. Całkiem zabawne. Ale właśnie taki jest urok włoskiej motoryzacji. Bez takich smaczków byłoby nudno.

Mimo dopracowanego wnętrza musiałem się przyzwyczaić do dwóch rzeczy, które prawdopodobnie zostały dostosowane do grupy docelowej Fiata 500 czyli Pań. Pierwszym elementem była pozycja za kierownicą. W 500 siedzi się wysoko. Mimo opcjonalnego mechanizmu sterowania wysokością siedziska (550zł) dla mnie pozycja była zdeeeeeecydowanie za wysoka. Oczywiście po kilkunastu kilometrach przestałem na to zwracać uwagę, ale za każdym razem jak wsiadałem do samochodu miałem wrażenie, że siedzę w nienaturalnej pozycji. Ma to oczywiście swoją zaletę, czyli polepszenie widoczności, ale wolałbym obniżyć fotel kierowcy o 3-4 centymetry. Drugą kwestią było ustawienie pedałów. Ewidentnie w Fiacie 500 są one umiejscowione wyżej niż w innych samochodach którymi jeździłem. Jest to celowy zabieg i oczywisty ukłon w stronę Pań. Prawdopodobnie dzięki takiemu ustawieniu pedałów wygodniej jest prowadzić samochód w szpilkach. Czy faktycznie tak jest nie wiem, bo nie próbowałem prowadzić w butach na wysokim obcasie, ale znam kogoś, kto zna kogoś kto próbował i mówił, że z takim ustawieniem gazu, hamulca i sprzęgła jest wygodniej, więc wieżę na słowo.

Motore e tecnologia

No tak, jeszcze jeden całkiem istotny szczegół, o którym trzeba wspomnieć… silnik. Pod maską testowanego egzemplarza znalazła się dwucylindrowa jednostka TwinAir o pojemności 0.9 litra i mocy 105 koni. Wsiadając do samochodu z dwoma cylindrami nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Ostatni raz miałem do czynienia z tego typu jednostką w Fiacie 126p mojego dziadka, a było to jakieś… 22 lata temu. Po przekręceniu kluczyka (nie ma keyless nawet w opcji, a sam kluczyk jest chyba najbrzydszym elementem samochodu, taki sam miałem w dostawczym Peugeot Boxer i zupełnie nie pasuje zupełnie do funky retro stylu tego auta ale akcesoryjnie można dokupić do niego kolorowe obudowy) do uszu kierowcy dobiega klasyczny i dość głośny klekot dwucylindrowca. Dla niektórych osób może być to nostalgiczny powrót do pierwszych samochodów dla innych dźwięk niezbyt miły dla ucha. Dodatkowo kultura pracy silnika TwinAir jest bardzo przeciętna. Podczas odpalania i na postoju czuć wibracje przenoszone do wewnątrz bezpośrednio z komory silnika.

Jednak te niedoskonałości nadrabiane są przez całkiem niezłe osiągi jednostki. Pierwsze 100 km/h pojawia się po równych 10 sekundach (choć mam wrażenie, że przy dobrej zmianie biegów 9.7 jest do ogarnięcia), a prędkość maksymalna wynosi 188 km/h. Zakładam, że vmax jest realny, bo w moich rękach pięćsetka pojechała bez problemu „140” km/h i chciała się dalej rozpędzać. Było to dla mnie dość duże zaskoczenie. Nie spodziewałem się tak dobrych osiągów po samochodzie z silnikiem o pojemności mniejszej niż średni napój w kinie i dwóch cylindrach. Prawdopodobnie już nigdy tak szybko nie pojadę samochodem z 2 cylindrami choć… w obliczu downsizingu może być różnie. Samochód jest stworzony do miasta i to właśnie w miejskiej dżungli 500tka czuje się najlepiej, ale o dziwo jazda z prędkościami autostradowymi nie była przesadnie męcząca. No może poza utrzymywaniem wyższego poziomu koncentracji, bo przy niskiej masie samochodu każdy mocniejszy boczny podmuch wiatru sprawiał, że konieczna była lekka kontra kierownicą.

Zdziwiło mnie również zawieszenie, które jest twardsze niż się spodziewałem i niestety pracuje dość głośno, co może być irytujące szczególnie na słabej jakości podmiejskich drogach. Jednak po dłuższym użytkowaniu do jego dźwięków na pewno można się przyzwyczaić, bo mimo zwartej konstrukcji całkiem płynnie wybiera poszczególne nierówności.

Podczas zabawy z 500-tką miałem dziwną sytuację z systemem start/stop. Po zatrzymaniu się na światłach, samochód postanowił wyłączyć silnik. Nie byłoby w tym nic dziwnego poza tym, że od początku przygody z pięćsetką jeździłem z dezaktywowanym systemem start/stop (tutaj plus dla Fiata, bo jak się raz wyłączy to ustrojstwo, to przy kolejnym uruchomieniu pojazdu system będzie nadal nieaktywny, to samo dotyczy trybów jazdy, jeśli wybierzemy sport to po wyłączeniu i ponownym uruchomieniu silnika tryb sportowy będzie cały czas aktywny ). Myślałem, że po prostu system się uaktywnił i wyłączył silnik, ale po wciśnięciu sprzęgła dwucylindrowiec nie uruchomił się ponownie. Dopiero po przekręceniu kluczyka, całkowitym wyłączeniu samochodu i ponownym uruchomieniu auta mogłem jechać dalej. Nie było to zbyt przyjemne, szczególnie, że sytuacja miała miejsce o 7.30 rano w korku na Puławskiej, więc zanim zorientowałem się, co właściwie się stało zostałem dosadnie otrąbiony. Taki problem wydarzył się dwukrotnie. Za drugim razem zobaczyłem, że na ekranie pojawił się komunikat „System start/stop nieaktywny” (mimo, że cały czas był wyłączony), więc zakładam, że to jakiś błąd w testowym egzemplarzu.

Opinione

Cena zwykłego Fiata 500 startuje od 40 900 zł. Za tą kwotę otrzymamy auto w podstawowej wersji POP z 69 konnym silnikiem o pojemności 1.2 litra. Ceny modeli z silnikiem 0.9 TwinAir startują od 51 400 zł za wersję 85 konną w wyposażeniu Lounge (gorsze wersje wyposażenia nie są dostępne z tym silnikiem). Pięćsetka w wersji cabrio to wydatek od 51 400 zł za model z silnikiem 1.2 w najsłabszej wersji wyposażenia. Model, którym jeździłem, czyli wersja 500C Launge z silnikiem 0.9 o mocy 105hp to obecnie wydatek 63 400 zł. Słabsza 85 konna wersja kosztuje 55 400 zł, ale chyba warto dopłacić te 8000zł bo poza większą mocą, która przekłada się na krótszy o 1.5s czas do setki, dostaniemy też 6-biegową skrzynię biegów (w wersji 85-konnej 5 biegów). Oczywiście jest to całkiem sporo jak za miejskiego malucha ale to i tak chyba najtańsze sensowne cabrio na rynku.  Z okazji 60-lecia Fiat wypuścił również limitowaną do 560 sztuk wersje 500-60th, cena limited edition to obecnie 77 600 zł, a na nasz rynek trafi zaledwie kilka sztuk.

Muszę przyznać, że byłem sceptyczny co do tego testu ale Fiat 500C urzekł mnie swoim stylem i charakterem. Jest to typowy miejski samochód, który świetnie sprawdza się na zatłoczonych ulicach albo w sytuacjach, kiedy trzeba się przecisnąć między autami bo wąsaci panowie postanowią, że godzina 16.30 to idealna pora na malowania pasów. Każdy szczegół auta jest dopracowany, designerski i trudno się do czegoś przyczepić. No może poza dwucylindrowym silnikiem, do którego pracy trzeba się przywyczaić.

Jak to mówią, apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego jestem bardzo ciekawy jak żyje się z wysportowanym kuzynem pięćsetki, czyli modelem Abarth 595, np. w wersji Competizione. Mam nadzieję, że kiedyś będę miał okazję się o tym przekonać.

Carspotting bonus:

Abarth 595C Competizione w szarym kolorze Campovolo złapany z pokładu testowanego Jaguara XE R-Sport, którego test możecie przeczytać tutaj. 


Suche fakty:

Silnik: R2 TwinAir, Pojemność: 875 cm3, Moc: 105 hp (5500 rpm), Moment: 149Nm (1900 rpm), 0-100 km/h: 10.0s  Vmax: 188 km/h, Skrzynia: manualna (6 biegów), Napęd: przedni, Paliwo: Benzyna


 

Fiat 500C Lounge
piękny wygląd retroniezły system multimedialnyszybkie rozkładanie dachuwygodne fotelecałkiem dużo miejsca w środkudobra widocznośćcabrio, kocham cabrioniezłe osiągi mimo 2 cylindrów
wysoka pozycja kierowcydźwięk i praca silnikabłąd systemu start/stopgłośna praca zawieszeniatrudny dostęp do bagażnikawyczuwalne wibracje silnika na postojubrak keyless i czujnika deszczu
64%So sweet.
#carspotting_fame40%
#silnik62%
#skrzynia_biegów65%
#prowadzenie65%
#fun72%
#wygląd82%
Ocena czytelników 10 Głosów
66%