BMW M140i to samochód jedyny w swoim rodzaju. Mocne stwierdzenie jak na początek, ale taka jest prawda. Nie ma na rynku drugiego kompaktu z silnikiem 3.0 R6 pod maską, dostępnego z napędem na tył lub na cztery koła i automatyczną lub manualną skrzynią biegów. Nie ma też żadnego innego hothatcha, który byłby tak niepozorny jak M140i.

bmw, bmw m140i, m140i, bmw m140i test

Mimo, że pod butem mamy 340 koni to poza dwoma (dość małymi) rurami wydechowymi i kilkoma znaczkami na karoserii nic nie wyróżnia BMW M140i względem słabszych “jedynek”, a zważając na to, że np. obecna generacja 520d ma też tego typu podwójny wydech, to niewprawny obserwator może zupełnie zignorować Was w M140i na światłach. I się zdziwi… bo przy przyspieszeniu zamiast klekotu diesla do jego uszu dobiegnie soczysty dźwięk 6-cylindrowego silnika. Konkretne jest także przyspieszenie do setki, które wynosi katalogowo 4.4 sekundy. To co prawda o 0.3 sek gorzej niż w Mercedesie-AMG A45, ale dla mnie wrażenia w M140i są bardziej soczyste.

BMW nabiera prędkości bez specjalnego wysiłku, który przynajmniej w moim odczuciu jest charakterystyczny dla silników R4 o małych pojemnościach i dużej mocy. Dodatkowo w wielu testach okazuje się, że BMW M140i potrafi przebić barierę 100 km/h o 0.2s szybciej niż w danych katalogowych. Może to oznaczać, że auto na hamowni wyrzuciłoby trochę więcej niż deklarowane 340 koni mechanicznych.

Look.

W środku BMW M140i mamy klasyczne bawarskie wnętrze, czyli dobrze mi znany środek m.in. z M2 (test tutaj). Jest przytulnie, jak przystało na kompakt i dość wygodnie. Podoba mi się – również klasyczne dla BMW delikatne skierowanie deski rozdzielczej w stronę kierowcy. To bardzo fajny zabieg, który jednocześnie podkreśla kto w samochodzie jest najważniejszy… więc drogi pasażerze nie radzę bawić się radiem. Łapki trzymamy przy sobie!

Wnętrze wykonane jest z niezłych materiałów i zostało naprawdę solidnie poskładane. Nic nie trzeszczy i nie skrzypi. Za to fotele mogłyby być nieco wygodniejsze. Przy dłuższych dystansach zaczynały mnie pobolewać nieco plecy z prawej strony ale… w M2 miałem to samo, więc po prostu taki urok tych foteli, albo ja się nie mogę do nich dobrze wpasować. Może trzeba zrzucić kilka zbędnych kilogramów…

Bawarski producent nie zdecydował się na wpakowanie do BMW M140i LCDków zamiast tradycyjnych liczników i bardzo dobrze – lubię tą klasykę w wykonaniu BMW. Poza tym wychodzi im to znacznie lepiej niż wirtualne kokpity.

Na pokładzie jest za to zaktualizowany system iDrive z kafelkami, który sprawdza się bardzo fajnie i wygląda nowocześnie. Miło patrzeć jak ten system został rozbudowany i jak łatwo się go teraz obsługuje w porównaniu do tego co było na początku, w E60. Wtedy wszyscy narzekali na multimedialną nowość od BMW. W przypadku gdy znudzi się Wam ścieżka dzwiękowa rzędowej szóstki (a to raczej szybko nie nastąpi!) to do dyspozycji jest audio Harman Kardon. Niezłe, ale brzmienie nie jest tak dobre jak np. w przypadku Burmestera.

Drive.

Szanuję atmosferę jaka aktualnie panuje na rynku hothatchy, gdzie ma być twardo, wydech ma wyć przy przyspieszeniu i strzelać przy odjęciu gazu/zmianie biegów (hej, Hyundai i30N!), ale takie efekty dźwiękowe szybko potrafią zmęczyć. W dodatku, gdy pod maskami zostały osadzone silniki 1.6 czy 2.0 R4 to prawie zawsze mam wrażenie, że dźwięki generowane przez te jednostki są mocno sztuczne i wymuszone. M140i nie jest wybitnie głośne. Nie jest też przesadnie agresywne pod względem akustycznym i dzięki temu robi na mnie takie dobre wrażenie. Jest przyjazne dla kierowcy zarówno podczas szybkiej jazdy jak i stania w korku.

Kiedy chcecie poszaleć to mimo napędu na cztery koła stoczterdziestka potrafi miło zamiatać tyłem. Nie mogło być inaczej, przecież BMW M140i wywodzi się ze stajni, gdzie króluje RWD. Dodatkowo w samochodzie można wyłączyć poszczególne systemy wspomagania jazdy i jeszcze bardziej podkręcić zabawę. Podczas pokonywania szybszych zakrętów czuć, że auto jest lekko nadsterowne ale taki jest urok napędu (nawet w xDrive) preferującego tył.

W przeciwieństwie do M2, M140i ma klasyczny 8-biegowy automat, a nie skrzynię dwusprzęgłową DKG. Nie wiem jak na torze, ale w szybkiej autostradowej jeździe klasyczny automat nie ustępuje szybkością dwusprzęgłówce. Dodatkowo mam wrażenie, że w korkach sprawdza się znacznie lepiej niż DKG. Nie szarpie, nie przeciąga biegów. Naprawdę bardzo przyjemna skrzynia.

Jak zapewne zauważyliście na moich Instagram Stories, BMW M140i xDrive zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie, ale nie jest to samochód bez wad. W wersji trzydrzwiowej (jaką jeździłem) uciążliwy jest brak podajnika pasów. Z powodu długich drzwi i oddalonego słupka B sięganie do tyłu po pas przez lewe ramie jest dość upierdliwe. No chyba, że macie 2,20 m wzrostu i fotel odsunięty maksymalnie do tyłu fotela a do tego bardzo długą rękę… wtedy luzik, sięganie po pas nie będzie stanowiło dla Was żadnego problemu.

Druga sprawa to dość głośne zawieszenie. Niezależnie od trybu jazdy i mimo dość małych jak na dzisiejsze standardy 18-calowych kół, zawieszenie sygnalizowało dość głośno każdą większą nierówność. Inna sprawa, że jestem uczulony na tego typu dźwięki i całkiem możliwe, że dla 90% z Was nie byłyby one denerwujące.

Nie powaliły mnie też reflektory LED, które znalazły się na pokładzie BMW M140i. Świecą dość przeciętnie (w M2 jest o niebo lepiej). Więc w sumie… M140i ma wady, ale bardziej kosmetyczne, bo ciężko odrzucić chęć zakupu 340 konnej bestii przez to, że pasy są za daleko…

Pani a ile to kosztuje?

Cena najmocniejszego 1er’a w wersji xDrive startuje od 213 800 zł. Jeśli zadowolicie się RWD (które wg danych katalogowych osiąga setkę wolniej o 0.2 sekundy od wersji z 4×4) to zapłacicie 206 800 zł. Konkurencja? W tym momencie takiej nie ma. AMG A45 aktualnie nie ma w sprzedaży – trwa oczekiwanie na model nowej generacji, bo obecnie możecie zamówić jedynie A35, a to jest jednak klasa niżej. Audi RS3 zostało “ubite” przez WLTP i również czekamy na następcę. Zostaje 381-konny Mercedes-AMG CLA 45 za 227 tys, którego niedawno testowałem (tutaj) i podobał mi się, ale nie tak bardzo jak M140i. No i to nie hothatch… Więc, jeśli szukacie topowego hothatcha i chcecie mieć mocny, duży silnik to gorąco polecam BMW M140i xDrive.

Aha… śpieszcie się, bo to już raczej ostatnie chwile na zakup takiego samochodu. Prawdopodobnie nowe BMW Serii 1 będzie już przednionapędowe, a pod maską mocniejszych wersji zobaczymy dwulitrówkę – jak w przypadku BMW X2 M35i.

Galeria X BMW M140i

BMW M140i xDrive
wspaniały silnik R6napęd xDrive z preferencją tyłuniezłe osiągidobra skrzynia biegówsleeperowy wyglądrozsądne spalanietrzydrzwiowe nadwozie
głośna praca zawieszenianadsterownośćbrak podajnika pasówśrednia jakość przednich reflektorów
81%Wynik ogólny
#carspotting_fame72%
#silnik83%
#skrzynia_biegów86%
#prowadzenie82%
#fun83%
#wygląd77%
Ocena czytelników 14 Głosów
82%